Autor: Tomasz Duszyński, zdjęcia: Blanka Duszyńska
Anna nazywana była Strzałką. Babcia mówiła też na nią „żywe srebro”, bo dziewczyna nie potrafiła usiedzieć w miejscu. Większość czasu spędzała poza domem, bawiła się z chłopcami, często wdawała w bijatyki i, co ciekawe, wychodziła z nich zwycięsko. Nie dawała sobie w kaszę dmuchać i wśród rówieśników szybko wzbudziła szacunek.
Jej ojciec był kupcem, sprowadził całą rodzinę do Strzelina, małej osady, która wyrosła w dolinie rzeki Oławy. Było to dobre miejsce na otworzenie interesu ze względu na szlaki komunikacyjne pomiędzy większymi śląskimi miastami. Często zatrzymywali się tu inni kupcy i można było z nimi korzystnie dobijać targów.
Anna nie znalazła upodobania w rachunkach, towarach, sprzedaży i innych sprawach związanych z kupiectwem. W ślady ojca chętnie szli za to jej bracia, poważni i mądrzy młodzieńcy, którzy spełniali oczekiwania rodziciela bardziej niż ich siostra, Strzałka.
Ojciec często napominał córkę, by zachowywała się stosownie do swego wieku i miała na względzie to, że nie jest chłopcem i nie przystoi jej wracanie do domu w umorusanej sukience. Matka chętniej widziałaby Annę przy wyszywaniu, tkaniu lub pomocy na targu. Myśli Strzałki zaprzątało jednak coś zupełnie innego.
Anna coraz więcej dowiadywała się o swoim nowym miejscu zamieszkania. Wiedziała, że nazwa osady, do której przyjechali, wzięła się od słowiańskiego wyrazu „streła”, czyli strzała. Widziała często najmniejszych chłopców, którzy wycinali w lesie co bardziej giętkie gałązki jesionu, wiązu lub cisu i robili z nich łuki. Strzelali do celu, ganiali po lesie, tworząc zbrojne drużyny. Jedni atakowali wzgórze przerobione na obronny gród, inni go bronili.
Strzałka widziała też dorosłych, którzy wytwarzali prawdziwą broń – wspaniałe łuki, które potem sprzedawane były zjeżdżającym z różnych stron świata kupcom. Sława rzemieślników i łuczników strzelińskich rozchodziła się daleko poza granice osady. Annie opowiadano, jak to łucznicy ze Strzelina brali udział w obronie Niemczy przed niemieckimi wojskami i o sławie, jaką zyskali, odznaczając się odwagą i celnością. W Strzelinie wszyscy byli dumni z tamtych wydarzeń i wciąż istniała tu tradycja, by najdzielniejsi młodzieńcy szkolili się na strzelców.
Anna pewnego razu postanowiła zrobić własny łuk. Jej rówieśnicy śmiali się z niej, uznając, że dziewczyna nie nadaje się na łucznika. Ta jednak już po kilku próbnych strzałach odznaczyła się taką celnością, że większość chłopców patrzyła na nią zazdrośnie. Tak właśnie Anna pokochała łucznictwo. Przypatrywała się rzemieślnikom, którzy wybierali odpowiednie kawałki drzew, skręcali z konopnych i lnianych nici cięciwy, a potem je naciągali, mocując do łęczyska. Widziała, jak przygotowują strzały, kują groty i mocują pierzyska.
Wkrótce Strzelin obiegła wieść, że szkółka łuczników przygotowuje się do wielkiego święta. Bolko Surowy, książę świdnicki, miał odwiedzić osadę, by nadać jej prawa miejskie. Na ten dzień zaplanowano także wybór miejsca pod budowę ratusza, a przybycie znamienitego gościa uświetnić miał popis talentu i umiejętności miejscowych adeptów strzelectwa.
Bolko I Surowy nagrobek – Nagrobek Bolka I Surowego w Krzeszowie. Rekonstrukcja barwna oryginału
BOLKO I SUROWY
Bolko I (1278–1301), zwany Surowym, założyciel jaworsko-świdnickiej linii Piastów. Syn księcia legnickiego Bolesława II Rogatki i Jadwigi z Anhaltu. Po śmierci ojca przypadło mu w udziale księstwo jaworskie. Od 1296 roku najpotężniejszy książę Śląska, utrzymujący relacje z Czechami, Brandenburgią, Karyntią i Stolicą Apostolską.
Bolko I zmarł 9 listopada 1301 roku. Pochowany został w kościele klasztornym w Krzeszowie. Można znaleźć tam jego sarkofag.
Strzałka myślała już tylko o tym, by zostać łucznikiem i wziąć udział w ceremonii powitania księcia. Chcąc spełnić swoje marzenie, udała się do dowódcy straży, prosząc, by ten przyjął ją na ucznia. Spotkała się jednak z odmową. Wśród strzelców nie było kobiet i nikt tej tradycji nie miał zamiaru dla niej zmieniać. Na nic zdały się prośby i błagania, dziewczynę przegoniono na cztery wiatry.
Ta jednak łatwo nie rezygnowała. Poprosiła ojca o łuk i strój łucznika. Ojciec w pierwszej chwili odmówił, ale że kochał swoją córkę i widział, jak bardzo jego odmowa ją skrzywdziła, zmienił zdanie. Anna miała plan, który postanowiła zrealizować. Pewnego dnia upięła wysoko włosy i włożyła strój, w którym wyglądała nie jak dziewczyna, a jak chłopiec. Założyła hełm łebka, dzięki któremu tylko wprawne oko mogło rozpoznać w niej kobietę, a potem ponownie udała się do dowódcy łuczników.
Ten nie rozpoznał Anny. Uznał, że ma do czynienia z rozpieszczonym dzieciakiem, który dzięki bogatym rodzicom dorobił się łuku i wyposażenia. Dał szansę wyrostkowi, każąc mu trafić w tarczę oddaloną o trzydzieści kroków. Dowódca był pewny, że chłopak chybi i w ten sposób wybije mu z głowy marzenia o zostaniu łucznikiem. Mężczyzna zdziwił się mocno, gdy młody adept trafił w sam środek celu. Nie można było mówić o przypadku, bo sztukę tę powtórzył z odległości i czterdziestu, i pięćdziesięciu kroków.
W ten oto sposób Annę przyjęto do łuczników i stała się jednym z najmłodszych uczniów. Dowódca doceniał zdolności nowego strzelca. Choć uważał, że małomówny chłopak jest strasznym odludkiem, to po kilku tygodniach zdecydował, że zasługuje na to, by zaprezentować swoje umiejętności w czasie wielkiej uroczystości.
Anna była szczęśliwa. Nie robiła sobie wyrzutów z powodu tego, że ukrywa swoją tożsamość. Uważała, że nie powinno mieć znaczenia, czy ktoś jest dziewczyną czy chłopakiem, a liczyć powinno się tylko to, kto lepiej wykonuje powierzone mu zadania i obowiązki. Z niecierpliwością oczekiwała dnia, w którym pokaże wszystkim swoje umiejętności.
W końcu nadszedł ten jakże ważny dla Strzelina dzień. Zanim książę przybył do miasta, wśród szeregów stojących na baczność łuczników pojawiła się piękna kobieta. Była nią Beatrycze, żona księcia. Kobieta przywitała się ze strzelcami. Kilku z nich dowódca przedstawił jej osobiście. Wśród wyróżnionych była Anna.
Dziewczyna nie była w stanie wydusić z siebie słowa, gdy księżna zadała jej pytanie. Strzałka zaczerwieniła się i opuściła oczy, drżąc na całym ciele. Beatrycze uśmiechnęła się tylko, wpatrując się uważnie w młodego łucznika, a potem wraz z towarzyszącymi jej osobami odeszła w stronę rozstawionych w osadzie namiotów.
Chwilę później do Anny podszedł dowódca. Był bardzo zaskoczony. Beatrycze zaprosiła do siebie najmłodszego z łuczników. Kazał Strzałce natychmiast stawić się w namiocie księżnej. Anna niemal zemdlała, nie mogła jednak odmówić wykonania polecenia. Na miękkich nogach weszła do namiotu Beatrycze. Księżna odwołała swoją służbę i zostały same.
Pieczęć Bolka I Surowego
Beatrycze Ballenstedt Askańska (urodzona w 1270 roku, zmarła między 10 kwietnia 1312 rokiem a 26 kwietnia 1316 roku). Córka Ottona V „Długiego” i Judyty von Henneberg. Po śmierci Bolka I Beatrycze poślubiła Władysława, księcia na Koźlu, Bytomi i Siewierzu. Z drugiego małżeństwa doczekała się trójki dzieci.
– Jesteś dziewczyną, prawda? – zapytała księżna.
Anna upadła przed nią na kolana. W jej oczach pojawiły się łzy. Wiedziała, że Beatrycze odgadła jej prawdziwą tożsamość.
– Nie wydam cię – zapewniła księżna, widząc strach w oczach dziewczyny. – Chcę jednak wiedzieć, dlaczego chcesz być łucznikiem? Przecież jest tyle innych zawodów odpowiednich dla kobiet…
– Wybacz, pani – zaczęła drżącym głosem Anna. – Mówili mi, że kobiety nie strzelają z łuku i strzelać nie będą. Ja jednak podążyłam za swoim marzeniem. Czemu ma być ono dostępne dla jednych, a przed drugimi zamknięte?
– Nie wszystkie marzenia się spełniają – zauważyła smutno księżna.
– Jednak dążenie do nich może być także rzeczą piękną. – Anna spojrzała na brzuch księżnej odznaczający się wysokim stanem. – Pani, podobno spodziewasz się dziecka. Może ono będzie chciało być kiedyś królem lub królową…
– To niemożliwe. – Księżna zaśmiała się i dotknęła swego brzucha. – Niestety.
– Ja myślę, że nie ma rzeczy niemożliwych, pani. Wszystko zależy od tego, jak ktoś bardzo czegoś pragnie i jak wiele swoim marzeniom poświęci…
– Idź, przygotuj się do uroczystości – powiedziała Beatrycze po chwili milczenia. – Dzisiaj będziesz miała okazję pokazać swój kunszt i spełnić marzenie.
Kilka godzin później wszyscy mieszkańcy Strzelina zebrali się na wzgórzu wyrastającym ponad osadą. Książę i księżna obserwowali łuczników, którzy prezentowali swoje umiejętności, trafiając do tarcz i ruchomych celów. Wśród najmłodszych łuczników Anna była niezrównana.
W końcu, zgodnie z wcześniejszymi ustaleniami, postanowiono, że na rozkaz księcia najlepszy z łuczników wypuści strzałę ze wzgórza, a tam, gdzie grot wbije się w ziemię, zostanie wybudowany ratusz.
Bolko Surowy zwrócił się do swojej żony, gdyż wiedział, że wcześniej obserwowała łuczników, i jej oddał honor wybrania spośród nich najlepszego.
Księżna stanęła naprzeciw łuczników. Wydawało się, że długo zastanawia się nad wyborem. W końcu podeszła do najmłodszego z uczniów, co wywołało zaskoczenie wśród zebranych.
Anna, bo to do niej zbliżyła się księżna, pobladła. Zachęcona przez księcia, wystąpiła przed szereg i uniosła łuk. Nie trwało długo, zanim wypuściła strzałę. Powietrze przeszył świst i pocisk pomknął w stronę osady. Wtedy jednak hełm spadł z głowy Strzałki, a z tłumu dobiegł czyjś oburzony głos:
– Przecież to Anna, córka Jana! To nie łucznik, tylko dziewczyna!
Przez tłum przeszedł pomruk niedowierzania. Okrzyki stawały się coraz głośniejsze i coraz bardziej gniewne.
Bolko Surowy uniósł nagle dłoń i wtedy wszyscy ucichli. Książę spojrzał na żonę i skinął jej głową, dając znak, by ta rozstrzygnęła sprawę.
Beatrycze podeszła do Anny i stanęła u jej boku. Nagle ujęła rąbek swej sukni i odezwała się do tłumu tymi słowy:
– Czyż nie talent się tu liczy? Gorszy ten, kto jest w spódnicy?
Na wzgórzu zapanowała cisza. Księżna powiodła wzrokiem wokół siebie, a potem wyjęła z kołczana strzałę, nałożyła ją na cięciwę, wymierzyła i naciągnęła.
Uwolniona strzała poszybowała wysoko w niebo pomiędzy drzewami.
Wszyscy zeszli ze wzgórza i ruszyli w kierunku, w którym zostały wypuszczone pociski. Jakież było zdumienie ludzi, gdy na polu pośród domów znaleźli wbite dwie strzały, jedną przy drugiej.
Ratusz zbudowano w tym właśnie miejscu. Bolko Surowy nadał Strzelinowi prawa miejskie, a Anna… Cóż, opowiadano, że w otoczeniu Beatrycze znalazł się łucznik o wielkim kunszcie. Jego talent był równie ceniony, jak uroda.
Warto jeszcze wspomnieć o córce pięknej Beatrycze, której nadano imię po matce. Została żoną niemieckiego cesarza i Piastówną na niemieckim tronie, dowodząc, że Anna miała rację i w życiu nie ma rzeczy niemożliwych.
Pomnik Strzelca, lata 30., źródło: http://www.polska.org
KOMENTARZ
Pierwsza odnaleziona przez nas legenda dotycząca powstania miasta i nazwy Strzelin zawierała bardzo skąpe informacje. Mówiła o wystrzeleniu przez żonę Bolka Surowego, księżną Beatrycze, strzały ze Wzgórza Parkowego w Strzelinie. Według tej opowieści strzała miała wyznaczyć miejsce pod budowę ratusza. Sama opowieść okazała się skąpa fabularnie, a jej przekaz zawarto w dwóch zdaniach. Uznaliśmy jednak, że w legendzie tej tkwi ogromny potencjał, dający szansę przybliżenia czytelnikom początków Strzelina, a także wyjaśnienia pochodzenia jego nazwy. Zdecydowaliśmy się tym samym rozbudować opowieść i skierować ją do szerokiego grona odbiorców, czyniąc główną bohaterką opowieści dziewczynkę o imieniu Ania. Wykorzystaliśmy także ciekawy fakt historyczny. Córka książęcej pary, Beatrycze, o której wspomniała Strzałka, rzeczywiście nosiła tytuł królowej.
Nasze kolejne poszukiwania potwierdziły, iż opowieść o wystrzeleniu strzały ze Wzgórza Parkowego w Strzelinie miała istotne znaczenie dla lokalnej społeczności i zapewne funkcjonowała tutaj w kilku wersjach. Owe wersje z biegiem czasu mieszały się ze sobą, a różne wątki łączono. W każdej z tych opowieści wspominano księżniczkę, która miała wypuścić z łuku strzałę. Jednak motywy łuczniczki różnią się w zależności od zapisanej wersji opowieści.
Założenie miasta Strzelin
Pewna młoda księżniczka zapuściła się podczas polowania na Wzgórze Maryjne, które leżało w pobliżu Strzelina. Ze szczytu tego wzgórza objęła spojrzeniem rozciągającą się u jej stóp okolicę; przed nią ukazała się dolina rzeki Oławy, za plecami zaś miała znajome już wzgórze. Jej oczy rozszerzyły się przed wspaniałością całego Bożego świata i uniosła wzrok, dziękując darczyńcy za wszelkie dobra.
Nagle chwyciła za łuk i strzały, i jedną z nich wypuściła daleko w kierunku rzeki Oławy. Jednocześnie ślubowała , że tam, gdzie spadnie strzała, zostanie wybudowany klasztor. Co przyrzekła, tego dopełniła. Strzała spadła bowiem w pobliżu miejsca, w którym dziś pośród gąszczu domów wznosi się wieża katolickiego kościoła. Tam zbudowała księżniczka klasztor. Wokół niego powstawał jeden dom za drugim i tak wzrosło miasto Strzelin.
Richard Kühnau, Mittelschlesische Sagen geschichtlicher Art. Breslau: Ostdeutsche Verlagsanstalt, 1929, s. 41.
KOMENTARZ
Zgodnie z powyższą opowieścią, powstanie klasztoru strzelińskiego zawdzięczamy księżniczce, Piastównie, która podczas polowania pojawiła się na Wzgórzu Maryjnym. Sam klasztor miał istnieć jeszcze przed pojawieniem się w tym miejscu miasta. Przeczą temu fakty, gdyż klasztor powstał kilka lat po nadaniu Strzelinowi praw miejskich. Jednak informacja o fundowaniu klasztoru przez Piastów ma solidny fundament. Piastom zależało na powstaniu klasztoru z różnych przyczyn. Jedną z nich było zapewnienie bezpiecznego miejsca najmłodszym książęcym córkom. Wystarczy wspomnieć, że na dziesięć strzelińskich opatek aż sześć było księżniczkami pochodzącymi z rodu Piastów śląskich.
Możemy śmiało założyć, że bohaterką tego podania jest Beatrycze, żona Bolka Surowego. To ona wybrać miała miejsce, w którym miały spędzić życie jej córki i kolejne przedstawicielki dynastii. Księżniczki, które pojawiały się w klasztorze, opuszczały go w momencie, gdy nadarzała się okazja do politycznego ślubu, jednak wiele z nich prowadziło życie klasztorne aż do swojej śmierci (w strzelińskim klasztorze pochowano kilka Piastówien).
Wzgórze Parkowe lata 20.,http://www.polska.org
Klaryski
Klaryski stanowiły żeński odłam zakonu franciszkanów i, podobnie jak oni, wywodziły się z Włoch. Zakon został założony przez św. Klarę Sceffi w 1212 roku pod patronatem św. Franciszka z Asyżu. W 1257 roku klaryski przybyły na Śląsk. Pierwszy dom zakonny powstał we Wrocławiu, drugi zaś w Strzelinie. Był to dom zakonny „pań ubogich” – jak je nazywano.
Kolejne wersja tej legendy:
Osada, której pierwotna nazwa brzmiała Strelin, na początku według ustnych przekazów rozrastała się wokół żeńskiego klasztoru, a jego pierwsza przełożona wyprosiła u księcia Bolka wzniesienie w tym miejscu miasta (nadanie osadzie praw miejskich – aut.). Miasto miało być tak duże, jak daleko będzie potrafiła wystrzelić strzałę. Na to książę przystał i tak Strzelin otrzymał w herbie strzałę, a nazwę od polskiego słowa – strzała.
Richard Kühnau, Mittelschlesische Sagen, Ostdeutsche Verlagsanstalt, 1929, s. 41.
KOMENTARZ:
W powyższym podaniu opatce strzelińskiego klasztoru przypisuje się nawet założenie miasta. Klasztor musiałby więc istnieć jeszcze przed lokacją miasta, czyli przed 1292 rokiem. Po raz kolejny przeczą temu fakty. Klasztor powstał dopiero około 1295 roku.
Nieco inaczej wersja tego podania brzmi w przekazie śląskiego badacza, Józefa Lompy. W tym wypadku zasięg strzały wystrzelonej przez opatkę nie miał wyznaczać granic miasta, a raczej granicę samego klasztoru:
Strzelin, miasto powiatowe. Podług tradycji miał tu być klasztor panieński, którego pierwsza Kseni miała sobie od książęca Bolkona (Bolesława) tyle gruntu uprosić, ile by wystrzeloną strzałą zasięgła, co jej też książę dozwolił, dlatego też miasto do herbu swego strzałę i nazwę strzała przyjęło.
Józef Lompa, Bajki i podania, Wrocław 1965, s. 213.
KOMENTARZ
Odległość między Wzgórzem Parkowym a strzelińskim ratuszem wynosi w linii prostej więcej niż 500 metrów. Wydaje się niemożliwe, by średniowieczne klasyczne łuki proste (XIII wiek) mogły mieć tak duży zasięg. Bardziej prawdopodobne wydaje się wystrzelenie strzały w celu określenia gruntu klasztoru. Dla osoby wprawionej w łucznictwie możemy zapewne przyjąć zasięg pocisku na około 150-200 metrów. Jeśli jednak chcemy doszukiwać się przysłowiowego ziarenka prawdy w legendach, wydaje się, że odnaleźć możemy je w podaniu śląskiego badacza, Józefa Lompy.
Powyższy tekst pochodzi ze strony internetowej Legendy ziemi strzelińskiej, której autorem jest Pan Tomasz Duszyński